Zbieranina starych mebli, rupieci - ktoś by powiedział. Gabarytów. Ale ktoś inny zobaczyłby w nich przedmioty z duszą. Zgryzioną przez kołatka, przysypaną warstwami kurzu, niewidoczną dla wielu ludzi. I ja mam właśnie szczęście do osób, które doceniają takie przedmioty. Szanują ich szlachetny charakter i powierzają swe skarby mnie. Czasami praca jest żmudna (nawet u podstaw bym powiedziała), wyczerpująca, jednak zaangażowanie opłaca się. Procentuje w satynowym połysku odnowionej powierzchni, ciepłym kolorze oczyszczonych, oszlifowanych i wygłaskanych desek.
Taki oto mariaż meblowy do mnie zawitał:
-stara maszyna przerobiona na stolik, który stanie przy drzwiach wejściowych - maszyna została rozebrana, oczyszczona. Jej nogi pomalowałam, zaś blat wykonano z desek rozbiórkowych, przepasano dla dekoracji metalowymi obręczami;
- okrutnie wiekowa skrzynia wymagająca czyszczenia, odrobaczania i wymiany dna - została poddana tym zabiegom, jak i odrobaczeniu, na koniec dość nieregularnie jej drewno zostało opalone i zabezpieczone olejem;
- ze starego blatu udało się uratować kawałek deski, na który od razu wpakował się mój ulubiony kogucior w skarpeciorach i wiem już, że miejsce dla niego wybrano honorowe - motyw podpatrzony na Pintereset
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz