maja 04, 2020

Główkujące doniczki - DIY



W tym sezonie wyjątkowo modne są doniczki - głowy, w których rosną różniste roślinki. Ponieważ moja aktualna koncepcja kwiatów tarasowych, przy obecnym stanie suszowym oraz naszych częstych podróżach camperem, zakłada skupienie się na sukulentach dających radę w razie niedoboru wody, chciałam w takich głowach właśnie wyeksponować te roślinki. Wchodzę na Allegro a tu ZONK przysłowiowy... 50, 60 70 za sztukę...Kurka, majątek stracę. Nie no przecież coś wykombinuję... Znalazłam u Sandrynki na blogu doniczkę ze styropianu i pomyślałam, to jest to!


Ponieważ jednak wykonanie nie zostało opisane dokładnie, ja postanowiłam zrobić je po swojemu i ten proces opisać, po swojemu :)

Potrzebne rzeczy:
1. głowy styropianowe - na Allegro po 6-7zł/sztuka
2. pojemniki do osadzenia w głowach - mogą być jakieś domowe, plastikowe - ja użyłam opakowań po gotowych posiłkach
3. nóż i coś do jego nagrzewania  - ja miałam opalarkę gazową ale może być też elektryczna a od biedy zwykła "tapetówka"
4. gips budowlany-szybkoschnący - ok 4zł/2kilo
5. gips szpachlowy -5zł/2kilo
6. farby,jeśli ktoś chce i soda oczyszczona
7. papier ścierny jeśli trzeba wygładzić

Całość materiałów to koszt ok 50zł, za sztukę doniczki w takim układzie ok. 10zł.


Od pomysłu do realizacji

Jak już nadmieniłam pomysł zaczerpnęłam grzebiąc w czeluściach internetu na blogu Sandrynki, ponieważ jednak wykonanie techniczne dokładnie nie zostało opisane postanowiłam sama coś wykombinować. Na Allegro znalazłam głowy styropianowe i aby dostać wysyłkę gratis wzięłam ich 5 sztuki jakieś inne pierdoły. Ponieważ w międzyczasie kończyłam inne prace warsztatowe trochę one stały u nas na komodzie przysparzając nam dobrego humoru w grach psychologicznych...


W końcu nadszedł ich czas i 2 pierwsze zniosłam do warsztatu...Tam nastąpiła trepanacja pierwszej z czaszek. Linię cięć zaznaczyłam markerem, potem rozgrzanym palnikiem gazowym ostrzem noża odcięłam górną i dolną część, potem wydrążyłam otwór na wkład - sporo większy od niego.


Potem kolej na gips budowlany. Pan w budowlanym uczulał mnie, że gips budowlany naprawdę szybko schnie i się nie mylił. Ustalając proporcje "na oko" i działając na zasadzie robienia naleśników, jak za dużo mąki, to trochę mleka i na odwrót mieszałam dość gęstą masę i wylepiałam nią wnętrze - od góry aby dobrze dopasować plastikowy pojemnik, i od dołu (tam też wydrążyłam dziurę) ażeby dociążyć spód. Zaprawa zasychała niemalże pod palcami, więc kilkanaście minut po jej nałożeniu gotowa byłam do używania szpachli. Rozrobiłam ją na podobnej zasadzie, w trochę rzadszej konsystencji i nakładałam pędzlem. W ten sposób zakrywałam strukturę styropianu i wyrównywałam nierówności.


Moim szalonym główkom dałam spokojnie wyschnąć przez noc, po czym wyrównałam, jednak bez przesady - zależało mi aby były one właśnie surowe, nieregularne. Potem mieszanie farby - kolor cementu miał wyjść z dodatkiem innych lekkich odcieni. Trochę sody, to zaczerpnięte z bloga Sandrynki, dodane do farny miało stworzyć dodatkową strukturę.


Kilka roślinek sucholubnych i można czekać aż będą się pięknie rozrastały. Na mojej szykowanej komodzie tarasowej będą wyglądać cudnie :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Chataodnowa.pl , Blogger