września 13, 2020

Żółta szafeczka Mardi Gras





Nowy Orlean zawsze był moim cichym marzeniem. Miasto wydarte bagnom, noszące ślady francuskiej i hiszpańskiej kultury, mieniące się neonowym blaskiem paciorków Mardi Gras - karnawałowego szaleństwa tańców i parad tuż przed rozpoczęciem postu. Gdy w moje ręce wpadła książka "Żółty Dom", zmieniła moje spojrzenie na miasto, gdzie jazz rozbrzmiewa za każdym rogiem i jego mieszkańców.

 

Ferii barw buzującej w mojej głowie jednak nie powstrzymała. Właśnie dlatego pewna brązowa, zupełnie niepozorna płytowa szafeczka, miała zamienić się w odrobinę kolonialną witrynkę znad Misissipi. Czy mi się udało? Nie wiem, ale w żółtym jej definitywnie bardziej do twarzy :) 


Chwila wytchnienia

Po realizacji kilku "wyrobniczych" acz żmudnych tematów miałam ochotę pozwolić sobie na pełen luz i kreację mebla w zupełnej wolności. Żółta farba Fusion Mineral Paint w kolorze Prairie Sunset spadła sama na warsztatowy stół podczas porządków. Pomyślałam, że to jest znak! Lato dobiega końca a ja chcę jeszcze trochę witalnej energii. Na moim tarasie brakowało wiszącej szafki nad niewielką komódką - pomocnikiem z wymalowanym na jej drzwiach kogutem. Właśnie dlatego "kurzy motyw" postanowiłam też umieścić na pleckach mojego nowego dzieła. A co ? Zrobię coś dla siebie :) 


Techniczna obróbka

Farby nabyłam we wspomnianym we wcześniejszym poście miejscu, które dla osób lubiących zabawę (bardziej lub mniej profesjonalną) ze stylizacją i odnawianiem mebli, jest niczym sklepik z czekoladą dla dzieci - https://malowanesercem.pl. Farby Fusion Mineral Paint do doskonałe rozwiązanie dla osób, którym zależy na czasie. Używając bowiem podkładu dedykowanego można zaoszczędzić czas przeznaczony na przeszlifowanie mebla. Ultra grip umożliwi pokrywanie farbą bardzo gładkich powierzchni. Kolejną oszczędnością naszego cennego czasu jest gotowość mebli do użytku po pomalowaniu ich i wyschnięciu farby. Tego produktu nie trzeba zabezpieczać lakierem ani woskiem. Ja jednak powtarzam, jak mantrę i magiczne zaklęcie, że meble woskować lubię. Zapach meblarskiego wosku mnie odpręża a łagodne ruchy szmatką, gdy poleruję powierzchnię, relaksują :) Każdy ma swoje dziwactwa... Moją szafeczkę więc rozłożyłam pieczołowicie na części, przetarłam drobnym papierem ściernym i odtłuściłam. Szprosy oraz wykręcone zawiasy przemalowałam na czarno, aby ładnie kontrastował z żółtym.

 

Mebel, choć mały, posiadał ładne kształty i chciałam je wyeksponować.

.


Stąd pomysł kontrastowego koloru, jaki chciałam położyć na plecki. Ten Nowy Orlean ciągle tańczył mi w głowie dlatego wybrałam na towarzysza łagodnej, acz charakterystycznej żółci - kremową biel. Ale jakie to znowu jest szaleństwo i Mardi Gras? Przydałby się jakiś wzór...może wałek? może tapeta?
 

I wtedy pomyślałam o kurach :) Doskonale będą pasować do szafki  - pomocnika z kogutem a i chyba nad Mississipi by się obroniły...
Potem już tylko woskowanie i lekkie muśnięcie patyny. Ostatecznie ze szprosów zrezygnowałam, bo trochę "obciążały" wizualnie całość, wymieniłam gałkę i mogłam już wieszać moją letnią dziewczynę. Do tego bukiet jeszcze letnich kwiatów i egzotyka zawitała dziś na mój taras.







  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Chataodnowa.pl , Blogger